„Kiedy będziesz pił wino w zimie,“ mówił Hawrankowi, to sie nie przeziębisz! Przecież mistrz Trilka , pochodzący z Chotynia również go ode mnie otrzymuje i mówi, że dzięki tym wiśniom jego głos jest czysty jak woda w leśnej studni. A to już jest coś Hawranku. W końcumistrz Trilka jest sławnym śpiewakiem, który występuje w cesarskiej operze! Ten nie może sobie pozwolić mieć chrypkę.“
Kiedy się zagrzał Hawranek grzanym winem, załadował siano i worek kasztanów, które nazbierały dzieci z hradeckiej szkoły i podjechał z ładunkiem do paśników. Wiedział , że gdyby czekał na gajowego Haluzka, tak leśnym zwierzetom całą zimę by burczało w brzuchu. Ale kiedy przyjechał do pierwszego paśnika pod Górną skałę, nie mógł sie nadziwić. Karmik był pełny świerzego siana a u drugiego w Pięknej dolinie były nawet nasypane żołędzie a obok leżała kula soli kamiennej!
Zanim wciągnął Hawranek sanie na góre pod Popowa skałę, usłyszał koło trzeciego paśnika jak ktoś śpiewa.Tak pięknie śpiewać jeszcze nikogo w życiu nie słyszał. Głos był czysty jak miliony złotychdzwoneczków. Przy paśniku stala dziewczyna i wkładała do niego ostatnią wiązankę siana.
„Kim jesteś?“ zapytał Hawranek, i podszedł bliżej. Dziewczyna się trochę wystraszyła a kiedy spojrzała na Hawranka spuściła wzrok i zarumieniła się. Oczy miała niebieskie jak dojrzałe borówki ajej złote włosy mienieły się jak krople rosy w porannym słońcu.
„Nazywam sie Ania,“ powiedziała zawstydzona.
„Nie bój się.“
„Ja wiem, jesteś Hawranek. Słyszałam o Tobie.“
„Tak piękną osóbkę jeszcze nigdy tutaj nie widziałem. Kto Cię wysłał żebyś dokarmiała zwierzeta?“
Ania zawstydziła się jeszcze bardziej i odpowiedziała.
„Hrabina Tluczhorz.“
Kiedy Hawranek usłyszał to imię, usiadł z wrażenia na pieniek.
„Hrabina Tluczhorz jestniezwykle surowa, ale sprawiedliwa. Służę u niej już trzeci rok i mam najlepszą służbę w całym cesarstwie!“
Hrabina była ciotką naszego przebiegłego pana Hrabiego. Ostatnimi czasy przebywała w hrabstwie hruboskalsim wSiedmiogórskim uzdrowisku. Tam, jak mówiła, leczyła swoje stare kości. Jednak coraz częściej otrzymywała wiadomości o panowaniu swojego siostrzeńca na Grabsztejnie, dlatego ukończyła lecznie i wróciła żeby znowu zapanował porządek w hrabstwie.Hawranek nie mógł sobie wyobrazić, że ktoś o takim imieniu może być dobrym człowiekiem, ale kiedy mówiło do niego tak urocze stworzenie, to wkońcu uwierzył.Odprowadził Anię na koniec lasu. Po drodze rozmawiali a Ania obiecała, że jutro znowu przyjdzie pod Popową skałę.
Kiedy w domu popatrzył Hawranek do pękniętego lusterka, to się przestał dziwić, że Ania się go wystraszyła. Odwiedził, więc hradeckie uzdrowisko golarza Brzytwę. Ten Hawranka ogolił, ostrzygłi uczesał, a kiedy się żegnali tak mu powiada
„Że Ty Hawranku idziesz szukać panny?“ a kiedy zauważył, że Hawranek się zaczerwienił, zaśmiał sie i dodał: „Tak wystrojony możesz prosić o rękę samą księżniczkę !“
Hawranek sam nie wiedział co sie z nim dzieje. Na nic innego nie myślał tylko na Anię. W nocy nie może spać, kręci się z boku na bok, a kiedy już uśnie to śni mu się Ania jak śpiewa, a to go znowu obudzi. Nie mógł się doczekac kiedy będzie rano. Szybko zjadł śniadanie i pobiegł do paśnika czekać na Anię.
W całym lesie panował świąteczny nastrój, ponieważ to byla Wigilia Bożego Narodzenia. Śnieg błyszczał w porannym słońcu, wszędzie było świąteczne cicho. Hawranek usiadł wygodnie na skałce, tak żeby widział dolinę, aż będzie się zbliżała Ania. Cicho przerwało trzepotanie skrzydeł pustułki.
Kiedy Ania wróciła z lasu do dmomu, opowiadała Hrabinie kogo spotkała, Hrabina o Hawrawkowi już słyszała od wielu wiarygodnych ludzi..
„Mogłabyście madam“ powiedziała Ania Hrabinie, „mianować Hawranka na gajowego, wtedy las znowu by wesoło śpiewał!“
„Wiem, że Haluzek nieuniesnie nawet strzelby. Zobaczymy Aniu co sie da z tym zrobić.“
Na nieszczęście wszystko słyszał przez uchylone drzwi Hrabia Tluczhorz.
„Tak Ty będziesz spiskować przeciwko mnie, piekielne dziewuszysko. Tego Ci nie podaruję,“ pomyślał Tluczhorzi kazał zawołać do siebie Anię, tak żeby Hrabina o niczym nie wiedziała.
„Na wigilijną kolację będzie się podawać te najlepsze wina z zamkowych winnic. Pójdziesz teraz ze mną a ja Ci pokażę, które to są.“ Zaprowadził Anie do najgłębszej piwnicy i zamkął ją za żelazną kratą.
„Tutaj Cię nikt nie znajdzie, aż się cioctka będzie o Ciebie pytać to powiem,że uciekłaś za tym swoim Hawrankiem.“
„Nie możliwe,“ dziwiłasię Hrabina, jak jej to Tluczhorz powiedział.
„Ja się dowiem prawdy.“
Całe rano czekał marnie Hawranek na Anię. Wypalił trzecią fajkę, kiedy nadleciała pustułka Toniczka.
„Ja Anię z tego więzienia wydostanę!“ Rykął Hawranek na cały las.
„A jak chcesz to zrobić? Do zamku nie wejdziesz, wszędzie stoją straże. Ani mysz się tam nie przeciśnie.“
„Mówię Ci, że ja się do tego lochu dostanę, i gdybym się miał tam dokopaćat przez całą ziemię!“
„Nie musisz Hawranku.“ Zabrzmiało od paśnika, to sam jeleń Wapeniak w całej okazałości. „Z zamkowych stajni prowadzi tajny tunel aż do grasztejńskiej piwnicy.“
„No tak. Ale jak ją znajdę, skoro jest tajna?“
„Kasztanek Ci pomoże, kiedy mu powiesz kto Cię wysłał.“
Hawranek schował do kieszeni klucz wykuty przez waclawskiego kowala Miechurę, który umiał otworzyć wszystkie zamki u podnóża Łużyckich gór, ale tylko w tedy kiedy to był dobry skutek.W zamkowej stajni zapalił Hawranek pochodnię. Kasztanek już na niego czekał. Kiedy mu powiedział dlaczego przyszedł i kto go wysłał, zarżał i trzy razy zastukał kopytami o podłogę. W kącie stajni coś zaskrzypiało a na podłodze pod słomą przesunął sie kamień, który zakrywał wejście do tajnego tunelu. Hawranek podziękował Kasztankowi, w momencie gdy wszedł do tunelu, usłyszał nad soba trzy stuknięcia kopyt i wejście się zamknęło. Korytarz w kierunku Grabsztejna kawałek był niski, potem wysoki, kawałek wązki, że miał problemy się zmieścić, potem znowu szeroki, że można było przejechać karetą. Kiedy korytarz nagle zaczął sie podnosić, zrozumial Hawranek, że zbiża się do grabsztejńskich piwnic. Za ostatim zakrętem, doszedł Hawranek do zamkiętych krat a za nimi zobaczył Anię. Oczy miała zapłakane, ale kiedy zobaczyła Hawranka, rozjaśniały się jak wiosenne słoneczka. Hawranek otworzył magicznym kluczem kraty a Ania rzuciła mu sie na szyję. Kiedy wydostali się z piwnic na dziedziniec była już noc.
Na dziedzińcu świecilo bożonarodzeniowe drzwo z kaplicy rozchodził się śpiew huru od św. Bartłomieja„Narodził sie Chrystus Pan.“ Właśnie skończyła sie pasterka a na niebie pojawiła sie gwiazda.
Pierwsza z kaplicy wyszła Hrabina Tluczhorz a zaraz za nią Hrabia Tluczhorz. Ten jak zobaczył koło błyszczącego drzewa Anie z Hawrankiem tak sie zląkł aż zamarł bez ruchu. Rozglądał się którędy by tu czmychnąć, ale Hrabina w ostatniej chwili chwyciła go za kołnierz.
„ Chans! Mogłam się domyśleć, że to twoja sprawka.“
Tluczhorz zaczął sie cały trząść i bełkotać mieszniną czesko niemiecką.
„To jest Chans twoje ostatnie Boże Narodzenie na Grabsztejnie. Natychmiast spakuj swoje rzeczy. Rano wyjeżdżasz do Austrii. A tego niezdolnego Haluzka bierzesz ze sobą!“
Następnie obejrzała Hawranka.
„Włosy czarne, w oczach iskra jak ogień u kowala. To jest przystojny gajowy! Co tam gajowy? Nadleśniczy! Natychmiast wrócisz Hawranku do leśniczówki.“
Kiedy zauważyła, że Ania trzywa swojego Hawranka za rekę, dodała:
„Nadleśniczy potrzebuje gospodynię, a wesele wyprawimy na Trzech Króli.“
Jak Ania usłyszała tą wiadomość skoczyła Hawrankowi na szyję i dała mu takiego buziaka, że cmoknięcie było słychać w całym garabsztejńskim lesie.
Wesele się odbyło! Na rynku przed kościołem Świetego Bartłomieja ustawił się orszak weselny. Na jego czele stała kareta zaprzężona w białego jelenia Wapeniaka. W karecie siedzieli Państwo Młodzi i trzymali sie za ręce, patrzyli sobie w oczy i śmiali się, widać było, że są zakochani. Kiedy proboszcz skrzyżował im ręce i pobłogosławił na nowej drodze życia, wszyscy goście udali się do zamku, gdzie Hrabina wyprawiła gościnę w największej sali zamkowej. Bawiono się tak jak to przystoi nadleśniczemu.
Od tamtych czasów aż do dnia dzisiejszego, gdy turysta spaceruje po okolicach Hradka nad Nysą przez lasy i skalne miasteczka, musi pokornie sie ukłonić przed tą tajemniczą ale jednocześnie zapierającą dech w piersiach piękną krainą, ktora nie jest oczywista ale odzwierciedla życie wszystkich mieszkańców u podóża Łużyckich gór.